Nad wybranymi skrzyżowaniami w Krakowie, Zabrzu i Wrocławiu latają drony, które obserwują zachowania kierowców. To element zleconych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju badań, które mają wykazać, czy wyświetlacze odmierzające czas pozostały do zmiany światła poprawiają przepustowość i bezpieczeństwo ruchu.
Montowania w sygnalizacji świetlnej na drogach liczników czasu zwanych sekundnikami nie dopuszczają obowiązujące rozporządzenia ministra infrastruktury, a także ministra spraw wewnętrznych i administracji z 2002 roku w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Mimo to, w wielu polskich miastach wyświetlacze informują kierowców i pieszych o czasie pozostałym do końca światła zielonego lub czerwonego. Dlatego resort infrastruktury przeprowadził analizę zasadności ich stosowania.
Wyniki badań poznamy we wrześniu. – Mają być podstawą do prawnej reakcji, która może doprowadzić do zmiany przepisów o znakach i sygnałach drogowych oraz urządzeniach bezpieczeństwa drogowego – wyjaśnia prof. dr hab. inż. Stanisław Krawiec, prodziekan ds. nauki i współpracy z przemysłem Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej.
Według Stowarzyszenia Klub Inżynierii Ruchu Klir, liczniki czasu nie są urządzeniami poprawiającymi bezpieczeństwo ruchu, lecz prowokują niebezpieczne reakcje. – Zachowania ludzi są głównym powodem naszej negatywnej opinii, gdyż zarówno piesi, jak i kierowcy, patrząc na liczniki, zapominają o światłach, choć oba urządzenia są obok siebie – tłumaczy prezes stowarzyszenia Tomasz Borowski.
Źródło: rynekinfrastruktury.pl