Skąd biorą się problemy z nagromadzeniem znaków drogowych na polskiej sieci drogowej? Według dr inż. Jeremiego Rychlewskiego, którego stanowisko prezentuje Polski Kongres Drogowy, nadmiar znaków wynika z niespójności klasy funkcjonalnej i klasy technicznej. Wiele polskich dróg nie spełnia wymogów technicznych i tam nadmiar oznakowania jest raczej niezbyt udaną próbą ratowania sytuacji po błędach w projektowaniu geometrii drogi.
Podczas II Śląskiego Forum Drogownictwa przedstawiciele Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach stwierdzili, że polskie drogi są przeznakowane ze względu na chęć przekazania zbyt wielu informacji. Oznakowanie jest dublowane w celu wykluczenia możliwości błędnej interpretacji przez kierowców, jednak sprawia to, że są one lekceważone przez kierowców. Zdolność prawidłowej oceny otoczenia drogi jest ograniczona.
Dr Jeremi Rychlewski z Politechniki Poznańskiej zwraca uwagę, że tzw. nadmiar znaków wynika z zasadniczego problemu: wiele dróg nie spełnia wymogów technicznych. Co więcej, brakuje wytycznych co w takiej sytuacji zrobić – a jest wiele przykładów pokazujących że projektant nie poradził sobie z takim problemem. „Często właśnie te niespójne technicznie drogi są najbardziej niebezpieczne – tu nadmiar oznakowania jest raczej niezbyt udaną próbą ratowania sytuacji po błędach geometrii drogi. Dlatego skupienie się na nadmiarze znaków bez całościowej analizy drogi i jej otoczenia będzie bardziej działaniem na pokaz niż przynoszącym konkretne efekty” – pisze Rychlewski.
Przyznaje on, że rzeczywiście nadmiar informacji powoduje lekceważenie znaków przez kierowców. Kierowcy w większym stopniu obserwują jezdnię niż umieszczone z boku lub nad jezdnią znaki. „Informacja przekazywana przez jezdnię, w tym nieformalny kod nawierzchni, może być więc dla kierowcy skuteczniejszym nośnikiem informacji niż ważne formalnie znaki pionowe. Zamiast mnożyć znaki pionowe warto więc zadbać o zmianę nawierzchni i szerokości pasa przy zmianie dopuszczalnej prędkości, zamiast ostrzegać o przejeździe rowerowym (często nie ma jak porządnie ustawić tego znaku) wykonać ten przejazd w poziomie jezdni rowerowej, a nie samochodowej, i z ciągłością nawierzchni (warstwy ścieralnej) rowerowej, a nie samochodowej” – proponuje Jeremi Rychlewski.
Według Rychlewskiego system znakowania dróg trzeba traktować jako system obejmujący: oznakowanie pionowe, oznakowanie poziome, sygnalizację świetlną, kod nawierzchni, klasę i kategorię drogi, włącznie ze spójnością (lub brakiem spójności) parametrów drogi, geometrię jezdni i chodników, zapisy prawa, charakterystyczne zachowania, w tym aspekty psychologiczne, różnych użytkowników dróg.
„Próby poprawienia systemu oznakowania bez całościowego oglądu sprawy dadzą w najlepszym razie mizerne, a w najgorszym razie fatalne skutki. Przykładami mogą być propozycje likwidacji linii podwójnych czy nowelizacje przywracające tzw. warunkową „zieloną strzałkę”. Kierowcy i piesi powinni od władz wymagać porządnego i czytelnego, a także uwzględniającego wiedzę światową, systemu. Inną ważną kwestią jest wymuszenie poważnego traktowania oznakowania przez zarządców dróg” – oświadcza dr Rychlewski.
Źródło: rynekinfrastruktury.pl