Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, od wczoraj na terenie Gliwic obowiązuje czasowe ograniczenie tranzytowego ruchu ciężarówek ważących (DMC) powyżej 12 ton.Kierowcy takich samochodów nie mogą wjeżdżać do centrum miasta w godzinach szczytu komunikacyjnego i w godzinach nocnych, tj. od północy do 4.00, od 6.00 do 10.00 oraz pomiędzy 14.00 i 18.00. Łamiący nowe przepisy są zatrzymywani w wyznaczonych miejscach przez inspektorów Inspekcji Transportu Drogowego, a także wspólne patrole policji i straży miejskiej.
Jeszcze tylko dziś zatrzymani kierowcy ciężarówek będą pouczani i informowani o zmienionej organizacji ruchu. Od jutra taryfa ulgowa przestanie jednak obowiązywać, zapowiada Urząd Miasta. Złamanie zakazu będzie kosztowało kierowcę 350 zł za mandat i 3 punkty karne.
Decyzja władz tego miasta podjęta została w związku z natężeniem ruchu po bezpłatnych drogach miejskich w szczególności „tirów”, które omijają odcinki płatnych dróg. Z zainteresowaniem przyglądają się temu eksperymentowi inne samorządy, jak np. Płocka.
Problem polega bowiem na efektywności takiego systemu, w którym angażowane są duże siły i środki inspektorów i funkcjonariuszy. Zdaniem Eryka Kłossowskiego, eksperta z Instytutu Jagiellońskiego, może to być zbyt duże obciążenie dla – niewystarczającej przecież kadrowo – policji, a także straży miejskiej, która „w żadnym z dużych miast prawdopodobnie nie jest przygotowana do realizacji kolejnego zadania”.
Według Kłossowskiego, ciężar takich kontroli miała przejąć ITD, która wraz z wdrożeniem w lipcu ub. roku systemu elektronicznego poboru myta miała dostać pieniądze na dodatkowe zatrudnienie 300 osób. Ponieważ nie zostało to zrealizowane, koszty kontroli spadają na samorządy.
Jak wynika z bieżącego monitoringu Zarządu Dróg Miejskich w Gliwicach, dziś w godzinach porannych na głównych ulicach występowało „umiarkowane” lub „niskie” natężenie ruchu, w granicach od 400 do 600 pojazdów na godzinę. Jedynie na ulicach Wrocławskiej i Łużyckiej natężenie na środkowym pasie sięgało 1000 pojazdów/h. wnp.pl
