To że w transporcie z płynnością finansową jest różnie wie już każdy od wielu miesięcy jak nie lat, jednak sytuacja do której doszło w centralnej Polsce może zaskakiwać, szczególnie że ciągle brakuje kierowców. Skąd więc zaistniała sytuacja? Jak to się stało, że kierowcy mimo iż na forach, w mediach społecznościowych, ciągle głoszą i zarzekają się, że rzucają każdą pracę w której „szef” spóźnia się jeden dzień z wypłatą. Jak więc blisko setka kierowców spod łódzkich Poddębic została bez grosza? Jak to się stało, że właściciel od dwóch miesięcy nie wypłacił im ani grosza, a mimo to pracowali bądź byli w gotowości?
Jak podaje Polsat News dla niektórych z były lub obecnym pracodawcą nie można się skontaktować lub spotkać. Maciej P. właściciel polskiej firmy transportowej z okolic Łodzi, działającej w transporcie międzynarodowym, zaszył się i nikt nie potrafi uzyskać jakichkolwiek informacji.
Według wstępnych informacji już blisko 100 kierowców może czekać na swoje zaległe wynagrodzenia, które w niektórych przypadkach dochodzą do kwot rzędu 30 – 35 tys. złotych. To spora suma, która łącznie może wynieść już ponad 2 mln złotych dla wszystkich oszukanych kierowców. Kilku pracowników otrzymało SMS z początkiem roku, w którym dowiedzieli się, że wypłata będzie opóźniona kilka dni… Dziś to już kilka miesięcy.
Skąd więc taka „wytrwałość” kierowców, których w całej Polsce każdy przyjmie z „pocałowaniem ręki”?
Więcej informacji w reportażu Polsat News http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-03-13/blisko-stu-kierowcow-tirow-czeka-na-zalegle-pensje-szef-zniknal/?ref=slider