Jeśli proponowane przez PO zmiany w przepisach wejdą w życie, kwoty mandatów za zbyt szybką jazdę poszybują w górę. Wyniosą one nawet 1460 zł, a w skrajnych przypadkach aż 2190 zł.
Obecny taryfikator mandatów chyba nie mógłby być bardziej przejrzysty. Każdy typ wykroczenia ma przypisaną oddzielną karę, z których najwyższa (za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h) wynosi 500 zł. Propozycja PO zakłada kompletną zmianę całego systemu, który odtąd miałby opierać się na wysokości średniej pensji w gospodarce.
Mandaty nawet trzy razy wyższe
Na podstawie średniej pensji, każde przekroczenie prędkości będzie karane mandatem w wysokości pewnego procenta całej kwoty. Na przykład jazda z prędkością o 20 km/h szybszą od dozwolonej, kosztowałaby kierowcę 100 złotych, czyli 3 procent średniej pensji w gospodarce. Chyba, że takiego wykroczenia dopuściłby się on w terenie zabudowanym – wtedy kara automatycznie zostaje podwojona. Łatwo się domyślić, że największy mandat otrzymają osoby, które przekroczą prędkość dopuszczalną o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Ich portfele uszczuplą się aż o 40 procent średniej pensji, czyli 1460 złotych. Jeszcze surowiej zostaną potraktowani recydywiści. Jeśli zostaną oni zatrzymani po raz czwarty (lub kolejny, po czwartym) w danym roku, zapłacą 2190 złotych.
Projekt zakłada, że stawki mandatów będą zmieniały się z każdym rokiem. Co 12 miesięcy, w lutym, na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego, który wyliczy średnią płacę w poprzednim roku, minister transportu poda nowe wysokości kar.
Źródło: motofakty.pl