A to wszystko za sprawą tego, że nie udało się osiągnąć porozumienia. Wbrew ustaleniom ze Swietłogorska, przedstawiciele Federacji Rosyjskiej nie zjawili się na umówionym spotkaniu w Gdańsku.
Oznacza to, że szanse na w miarę szybkie rozwiązanie problemu wzajemnych przewozów są bardzo małe. Trzeba tu powiedzieć, że konsekwencje bardzo agresywnej polityki transportowej kierownictwa ASMAP-u (zrzeszenie rosyjskich przewoźników drogowych), pod którego dyktando działa kierownictwo rosyjskiego ministerstwa transportu, poniosą głównie rosyjscy obywatele i przedsiębiorcy.
Przez Polskę wiedzie bowiem główny szlak tranzytowy do wymiany towarowej UE-Rosja. Wobec konfliktu na Ukrainie i konfliktu z Turcją (nie tylko politycznego, ale także w sferze transportowej) nasz kraj pozostał dla Rosji jedyną drogą na zachód. I ta właśnie droga na skutek jednostronnych faktów dokonanych zainicjowanych przez kierownictwo ASMAP-u (przyjęcie rosyjskich krajowych przepisów łamiących międzynarodową umowę w celu przejęcia znacznej części polskich przewozów) zostanie prawdopodobnie już od 1 lutego zamknięta.
Oczywiście oznacza to także straty dla polskich przedsiębiorców, niemniej dla nas rynek rosyjski to tylko 5% całej pracy przewozowej wykonywanej w dwustronnych przewozach pomiędzy Polską a innymi państwami. Jeśli analizować to w stosunku do tzw. „dużego kabotażu” wykonywanego przez naszych przewoźników na terytorium UE, to udział przewozów do Rosji jest jeszcze mniejszy.
Źródło: etransport.pl