Strona główna Strefa Ubezpieczeń Czy wierzysz w uczciwość ubezpieczycieli?

Czy wierzysz w uczciwość ubezpieczycieli?

1074
0
No Ratings Information Message

Opisane poniżej zdarzenie jest jak najbardziej autentyczne. Ze sprawą zetknąłem się osobiście – co prawda tylko z jej zakończeniem, ale jednak.

Rzecz rozpoczyna się we wczesnych latach trzydziestych ubiegłego wieku. Znany wileński adwokat podpisuje wówczas polisę ubezpieczenia na życie z przedstawicielem działającego w ówczesnej Polsce brytyjskiego towarzystwa ubezpieczeniowego (nazwy nie podam, nie płacą mi za reklamę). Uposażonymi są dwie córki pana mecenasa (jedna z nich później zostaje moją matką chrzestną).

Świetnie prosperująca kancelaria pozwala na regularne płacenie dość wysokich składek, czego nie przerywa nawet wojna. Sytuacja zmienia się z momentem wkroczenia do Wilna wojsk niemieckich. Adwokat zostaje rozstrzelany przez hitlerowców jako zakładnik (czyli zdarzenie jest wynikiem działań wojennych – rzecz istotna). Jak wielu zamieszkujących Wilno Polaków, rodzina adwokata wyjeżdża do Polski i osiedla się we Wrocławiu.

Mijają kolejne lata. Umiera wdowa po mecenasie, później starsza z córek. W roku 2002, u żyjącej jeszcze drugiej córki, pojawia się przedstawiciel tegoż brytyjskiego ubezpieczyciela. Po weryfikacji danych osobowych stwierdza on, że to jedna z uposażonych i jedyna faktyczna spadkobierczyni swej zmarłej siostry. Niestety nie ma ona egzemplarza polisy, nie ma również aktu zgonu swego ojca. O zabraniu polisy z Wilna nikt nie pomyślał, bo nikt nie przywiązywał do tego dokumentu jakiekolwiek wagi… Aktu zgonu hitlerowcy zamordowanym nie wystawiali, choć oczywiście na podstawie danych historycznych wystawiony był przez władze polskie dokument stwierdzający rozstrzelanie.

Przedstawiciel towarzystwa zajął się wszystkim. W stosunkowo krótkim czasie udało mu się ustalić wszystkie potrzebne dane i okoliczności zdarzenia. Efektem jego starań było wypłacenie pełnej sumy ubezpieczenia jedynej żyjącej uposażonej – sumy zresztą dość wysokiej. I tak zakończyła się ta historia, podkreślam – całkowicie prawdziwa. Powiem więcej – wszyscy, którzy znali osobę, o której piszę (moją matkę chrzestną), byli zszokowani tymi wydarzeniami.

Dla mnie pozostają pytania, na które nie bardzo umiem sobie odpowiedzieć.

Dlaczego firma ubezpieczeniowa zdecydowała się na trud odszukania, po wielu latach, osoby uposażonej, jeżeli ubezpieczony zginął wskutek działań wojennych? Przecież wyklucza to w zasadzie odpowiedzialność ubezpieczyciela, przynajmniej większość ogólnych warunków ubezpieczenia tak stanowi.

Dlaczego towarzystwo ubezpieczeniowe zdecydowało się wypłacić całą sumę ubezpieczenia jednej z uposażonych? Na ogół przecież suma ta jest dzielona procentowo pomiędzy uposażonych, jeżeli jest ich więcej niż jedna osoba. Owszem, druga z uposażonych już nie żyje, ale czy jej część sumy ubezpieczenia stanowiła masę spadkową pozostawioną siostrze? Ubezpieczyciel tak uznał, choć moim zdaniem nie musiał.

Nie oczekuję odpowiedzi na tak postawione pytania. Dla mnie ważne jest co innego – niesłychana rzetelność tego towarzystwa ubezpieczeniowego. Przecież nikt, nawet sama uposażona, nawet nie pomyślał o dochodzeniu roszczeń z tytułu ubezpieczenia. W gruncie rzeczy nie miała ona pojęcia o tym, że jej ojciec posiadał polisę. Ubezpieczyciel więc mógł „odpuścić sobie” wypłatę – przecież i tak roszczenie to uległo przedawnieniu. Mógł również uznać, że okoliczności śmierci wykluczają jego odpowiedzialność.

Zagrała tu chyba przysłowiowa brytyjska solidność i dbałość o dobre imię firmy. Takiej postawy życzę wszystkim firmom działającym na naszym rynku ubezpieczeniowym.
   

Żródło: www.ubezpieczenie.com.pl Lech Michejda

Oceń artykuł

Poprzedni artykułZmieniają się zasady delegowania pracowników!
Następny artykułPojemność silnika a ubezpieczenie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj